Zanim się pojawiłeś


18 stycznia 2019, 16:07

Zanim się pojawiłeś..

Pierwsza recenzja, pierwsze spostrzeżenia

Tematem książki jest...Właśnie co tak na prawdę jest jej tematem przewodnim? Miłość, przyjaźń, śmierć, tęsknota? Chyba wszystkiego po trochu. Książka sama w sobie jest nawet ciekawa. Jendakże po przeczytanie kilkunastu rozdziałów nastąpiło wielkie STOP. Zbyt mało się działo, zbyt szczegółowo są opisane niektóre wydarzenia i tym samym niektóre wątki ciągną się chyba latami (i to świetlnymi). 

Główna bohaterka LOU po tym jak zostaje bez pracy, zostaje postawiona pod "ścianą". Mała miejscowość, zero perspektyw, ona sama nie posiada żadnych umiejętności a co najgorsze żadnych ambicji. Młoda kobieta bez pomysłu na swoje życie. Aż pewnego dnia, otrzymuję propozyjcę pracy, której chciałby się podjąć (przypomnę, że w przysłowiowym "międzyczasie" pracowała w kilku firmach, bez rezultatu).  Wydaje jej się, że nie może być nic trudnego w opiecie nad sparaliżowanym człowiekiem. Jednak w moim odczuciu bardzo szybbko zmienia zdanie na ten temat.  Will arogancki, ale i cierpiący, wcale jej nie ułatwia pracy. Dodatkowo presja rodziny, "Nie, nie możesz rzucic pracy, bo tylko Ty pracujesz","Nie, nie możesz rzucić pracy, bo ja chce na studia" Zrobiło mi się trochę żal głównej bogaterki, bo wszyscy czegoś od nie wymagają, ale nikt nie zapytał się jej, czy może JEJ w czymś nie pomóc. Może potrzebuje wsparcia psychicznego, może potrzebuje tego, żeby ktoś jej powiedział, tak jestem/jesteśmy z Ciebie dumni. Czytając książkę chyba najbardziej irytowała mnie postać jej siostry. Zachowywała się tak, jakby to ona była pępkiem świata, jakby to jej sie wszsytko należało, bo ona ma dziecko i jest taka biedna (Ona chce największy pokój - więc ma, ona chce na studia - więc idzie na studia). Moim zdaniem to największa egoistka w tej książce, nie myśli w ogóle o swojej rodzinie, która jednak poświęciła bardzo dużo, aby ona miała jakieś godne życie, i mogła wychowac dziecko. Dlatego LOU bardzo sie stara, aby jednak tej pracy nie stracić. Co daje efekty, po jakimś czasie zaczyna się dogadywać z Wille. Wszystko idzie po jej myśłi (dużo zarabia, praca nie jest juz taka uciążliwa)......

Mijają tygodnie, aż wreszcie BUM, wiadomość, która podcina jej kolorowe skrzydełka, bez których się nie rozstawała. Jej podopieczny, nie chce żyć, i czeka na zaplanowaną śmierć. Trochę załamana, ale w końcu bierze się w garść i stara sie utrzymać Willa przy życiu. I o dziwo robi to skutecznie. Will z dnia na dzień jest coraz weselszy, bardziej śmiały i Życzliwy (w jego przypadku wręcz niemożliwe). No i tu się zaczynają schody jak ja to nazywam czytelnicze...Zaczyna się robić nudno. Ona wynajduje "miliony" rzeczy, które mogłyby mu się spodować, i tak to się ciągnię przez kilka rozdziałów. Moim zdaniem wystarczyło opisać w skrócie co LOU wybrała, czy wycieczka się podobała czy nie. Ale nie, autorka opisuje każdą atrakcję bardzo szczegółowo (moim zdaniem aż za szczegółowo). Gdyby nie te szczegóły/szczególiki Książka byłaby krótsza i na prawdę czytałoby się ja bardzo przyjemnie, a czytelnik po każdym przeczytanym rozdziale, nie musiałby odpoczywac przez 2 dni :/. Nie chcę zdradzać zakończenia, bo może ktoś jeszcze tej książki nie czytał. Dlatego.........!!!!!!!!!

Po na prawdę krótkim streszczeniu chciałabym dodać takie krótkie podsumowanie. Historia sama w sobie na prawdę jest bardzo ciekawa, i wydaje mi się, że nawet potrzebna. Żeby pokazać wszystkim ludziom chorym/zdrowym,  że na prawdę warto żyć tylko trzeba mieć przy sobie ludzi, którzy będą Cię uskrzydlać a nie dołować. Moim zdaniem ta książka to nie jest typowe banalne romansidło, w którym kobieta poznaje faceta. Zakochuja się i bla, bla,bla. Ale jest to historia, która pokazuje, że warto jest mieć prawdziwych przyjaciół, że warto jest poświęcić się dla drugiego człowieka, że warto jest kochać to co nas otacza, że warto jest czerpać z życia jak najwięcej, że warto jest po prostu ŻYĆ, bo życie na prawde jest piękne, tylko trzeba doceniać nie tylko wielkie rzeczy, ale również "małe błahostki". 

Trochę robiło się życiowo i tak jakoś sentymentalnie??? :) , ale myślę, że Warto przeczytać tę książkę. 

Z tymi i innymi przemyśleniami zostawiam was :) I do następnego kiss

 

Pozdrowionka

Książkowy_Mol

 

P.S. Mam nadzieję, że nie narobiłam miliona błędów bo to wstyd troszkę. Ale jak coś to... Bardzo Przepraszam :)

Ksiażkiii
18 stycznia 2019, 17:32
Hej, osobiście również polecam książkę. Nawet się przy niej wzruszyłam. Czekam na więcej recenzji :)

Dodaj komentarz